Najwierniejsze są psy ze schroniska

– Przyjęcie zwierzaka ze schroniska to bardzo dobry pomysł, ale trzeba to dobrze przemyśleć. Najgorsze, co może być dla zwierzęcia, to powrót do schroniska po nieudanej adopcji – dzieli się swoimi doświadczeniami zawodowymi lekarz weterynarii Dorota Kapłon. – Psiakom pęka serce z rozpaczy i tęsknoty, przestają jeść i czasem poddają się, nie walczą już o siebie. A zauważyłam, że psy ze schroniska są najwierniejsze...

Doskonałą okazją do rozmowy właśnie teraz jest Światowy Dzień Lekarzy Weterynarii. Został ustanowiony w 2000 roku przez Światowe Stowarzyszenie Lekarzy Weterynarii. Wypada w ostatnią sobotę kwietnia – w tym roku to też ostatni dzień tego miesiąca…

Mirosława Mirańska-Baraniuk: – Kiedy zrodził się pomysł na pracę w zawodzie weterynarza?
Dorota Kapłon: – W liceum. Od dziecka fascynowałem się przyrodą, pochłaniałam książki napisane przez ludzi zajmujących się zwierzętami, np. Adama Wajraka, i fascynowały mnie osoby ratujące ginące gatunki, np. Jane Goodal, która ratowała goryle śnieżne. Jednak, gdy byłam młodą dziewczyną, decyzja o tym, żeby zostać lekarzem weterynarii, nie była łatwa. Wszyscy mi to odradzali. Mówili, że będę musiała leczyć krowy i konie. Mimo to dopięłam swego. W międzyczasie zmieniła się sytuacja. Lecznice zostały sprywatyzowane, a głównymi pacjentami stały się zwierzęta domowe – pies, kot, królik, świnka morska.
Chęci to jedno. Niełatwo było cel osiągnąć?
Studia weterynaryjne są niezwykle trudne. Choć lata studenckie wspominam bardzo dobrze, to na samą myśl o egzaminach, które wtedy były zawsze ustne u prowadzącego profesora, mam „gęsią skórkę”. Musieliśmy opanować anatomię i choroby bardzo wielu gatunków zwierząt hodowlanych, ale też zwierząt nie udomowionych, np. lisów, dzików, zajęcy i innych. Ogrom wiedzy był nieprawdopodobny.
Jak długo pracuje Pani w tym fachu?
Już 22 lata w zawodzie. Mam tytuł specjalisty chorób psów i kotów, bo to moi najczęstsi pacjenci.
Czy wśród weterynarzy jest dużo kobiet?
Faktycznie zawód lekarza weterynarii z roku na rok coraz bardziej się feminizuje. Myślę, że ma to związek z tym, że studia te wymagają dużego samozaparcia i cierpliwości, w tym wydaje mi się dziewczęta są lepsze. Poza tym zawód ten wymaga dużej empatii, a uważam, że kobiety są bardziej empatyczne i potrafią poświęcić się temu zawodowi.
Jakimi cechami powinien oznaczać się dobry weterynarz?
Lekarz często postrzegany jest tylko przez pryzmat swojego zawodu i poświęcenia się mu. Jest oczywiste, że musi mieć powołanie do tej pracy. A zawód ten nie jest łatwy. Wymaga dużej
intuicji, czasem nawet zdolności detektywistycznych, żeby prawidłowo przeprowadzić wywiad z właścicielem zwierzęcia.
Niezbędna jest zdolność komunikacji z różnymi typami ludzi, którzy są poddani silnym emocjom. Trzeba umieć pomóc właścicielowi podjąć decyzję co do leczenia zwierzęcia. Trochę być
też psychologiem i stwarzać atmosferę, w której właściciele zwierząt mogą poczuć się bezpiecznie mimo trudnych sytuacji, związanych z chorobą ukochanego zwierzęcia.
Lekarz weterynarii to też zwykły człowiek. Bywa zmęczony, sfrustrowany, ma gorsze dni, ma swoje kłopoty, ma też prawo do własnego prywatnego czasu wolnego dla siebie i dla rodziny.
Jakie są najtrudniejsze doświadczenia w tej pracy, a co daje największą satysfakcję?
Praca lekarza weterynarii daje dużo satysfakcji. Udaje się pomóc wielu zwierzakom. Jednak często też mamy bardzo trudne sytuacje związane z chorobami nieuleczalnymi, z problemami finansowymi właścicieli, a nawet z właścicielami, którzy są nieodpowiedzialni i nie chcą leczyć swoich zwierząt.
Czy na przestrzeni lat zaobserwowała Pani wzrost świadomości i empatii wobec zwierząt?
Według mnie faktycznie od około 10 lat widać wzrost świadomości właścicieli. Ludzie dbają o zwierzęta, czasem jak o członka rodziny, a nawet rezygnując z pieniędzy na własne potrzeby. Jest to coraz powszechniejsze. Ale daleko nam jeszcze do sytuacji zadowalającej. Bardzo dużym problemem są pseudohodowle modnych ras psów, np. buldogów francuskich, które często niezdolne są do komfortowego życia ze względu na modyfikacje genetyczne tej rasy.
Bardzo wielu ludzi kupuje psy  na popularnych portalach internetowych za jak najmniejsze pieniądze, nie interesując się, w jaki sposób prowadzona jest hodowla, w jakich warunkach żyje matka szczenięcia. W pseudohodowlach zwierzęta cierpią, są trzymane w klatkach, często nie widzą światła dziennego. Jednak niska cena szczeniąt kusi nabywców. Są organizacje, które walczą z tym procederem, ale nie są one w stanie zwalczyć wszystkich. Dlatego apeluję, żeby nie kupować psa na parkingu, przez osobę drugą, w drzwiach, z rąk do rąk. Najlepiej sprawdzić, w jakich warunkach żyją zwierzęta w hodowli, a jeśli ktoś zauważy zaniedbania, koniecznie trzeba zgłosić to odpowiednim służbom.
Co mogłaby Pani poradzić osobom, które chcą przygarnąć zwierzaka ze schroniska?
Niestety, sytuacja zwierząt w naszym kraju nie jest zadowalająca. Schroniska są przepełnione, same borykają się z problemami finansowymi, a często są prowadzone niegospodarnie. Czasem nawet ze szkodą dla podopiecznych. Na szczęście są to wyjątki. Uważam, że przyjęcie zwierzaka ze schroniska to bardzo dobry pomysł, ale trzeba to dobrze przemyśleć. Wcześniej odwiedzić wybranego pupila, dowiedzieć się jak najwięcej o nim od wolontariuszy, żeby zwierzak miał jak największe szanse dopasować się do rodziny i do miejsca, gdzie ma już żyć na stałe. Najgorsze, co może być dla zwierzęcia, to powrót do schroniska po nieudanej adopcji. Psiakom pęka serce z rozpaczy i tęsknoty, przestają jeść i czasem poddają się, nie walczą już o siebie. A zauważyłam, że psy ze schroniska
są najwierniejsze. Pies to jedyne zwierzę, które nie potrafi żyć bez człowieka. Człowiek go do siebie przywiązał przez tysiąclecia, teraz musi ponieść konsekwencje tego udomowienia.
Z jakimi problemami najczęściej zgłaszają się opiekunowie zwierząt?
Najczęstsze choroby naszych podopiecznych to problemy gastryczne, co związane jest często z nieprawidłowym żywieniem, problemy układu oddechowego, choroby zakaźne, choroby
układu rozrodczego, związane często zaniechaniem sterylizacji i kastracji zwierząt. Choroby wieku starszego, czyli choroby układu ruchu – zwyrodnienia stawów, choroby serca, choroby nowotworowe. W tej chwili są coraz bardziej zaawansowane techniki diagnostyki, ale też co za tym idzie na leczenie zwierząt potrzebne są coraz większe finanse.
Czy ma Pani swojego zwierzaka?
Mam w domu psa rasy Border collie. To pies rasowy, ale wybrałam go celowo, aby trenować z nim sport – agility. Ma już 10 lat i nie uprawiam już tego sportu, ale nadal jest moim towarzyszem na dobre i na złe. Spędzamy razem dużo czasu, szczególnie na łonie przyrody. Właściwie wszędzie ją biorę, jest moim przyjacielem.

Wszystkim weterynarzom życzymy cierpliwości zarówno do zwierząt, jak i ich opiekunów. Oby jak najmniej było ciężkich chwil i momentów zwątpienia, zwłaszcza w człowieka.

/M M-B/
Fot. archiwum Doroty Kapłon