Jak w Paniówkach telefony zakładano

Mija właśnie 30 lat od podjęcia przez mieszkańców Paniówek wyjątkowej inicjatywy oddolnej, dzięki której w każdym domu mógł zostać zainstalowany telefon. A były to czasy, kiedy był on dobrem luksusowym, powszechnie pożądanym i trudno dostępnym. 

Był rok 1992. Trzy lata po obaleniu komunizmu w kraju szalała inflacja. Nie zniechęcało to jednak rodaków do działania. Przeciwnie, wolność dodała im skrzydeł i śmiało sięgali po rzeczy nowe, niemożliwe do zrealizowania w poprzednim systemie. Telefon był niezbędny w czasach budzącej się dożycia prywatnej działalności gospodarczej. – W Paniówkach posiadało go zaledwie 100 osób – mówi mieszkaniec wsi, Wiktor Gajda – a telefonii komórkowej jeszcze nie było. Postanowiliśmy to zmienić, bo ówczesna państwowa telekomunikacja była niewydolna i na założenie telefonu trzeba było czekać latami.

– Zaczęliśmy od zebrania. Przyszło na nie wielu paniówczan zainteresowanych posiadaniem telefonu stacjonarnego – opowiada pan Wiktor – Telefon to było marzenie, to kontakt ze światem. Każdy chciał go mieć. Ustaliliśmy, że sami wykopiemy kanalizację telekomunikacyjną i za własne pieniądze kupimy centralę telefoniczną, która kosztowała wtedy 75 milionów złotych. Czułem, że starczy nam zapału i sił, by zrealizować nasz plan.

Mieszkańcy założyli Społeczny Komitet Telefonizacji Sołectwa Paniówki, na którego czele stanął Wiktor Gajda, i udali się ze swoim pomysłem do rejonowego oddziału Telekomunikacji Polskiej S.A. w Knurowie. – Ówczesny dyrektor Rejonu Knurów, Jerzy Pietryga, przyjął z niedowierzaniem naszą propozycję, ale był przychylny – wspomina pan Wiktor – Podpisana została stosowna umowa. Kanalizację teletechniczną mieliśmy wykonać w terminie od grudnia 1992 do 30 czerwca 1993 r. Dokument ten istnieje do dzisiaj.

Paniówczanie zakasali rękawy i zabrali się do realizacji marzenia o własnym telefonie. – Nie było to takie proste – wyjaśnia Gajda – Trzeba było dokładnie wszystko zaplanować: gdzie kopać rowy, jak układać rury pod kabel, w którym miejscu studzienki. Trzeba było też wykonać przewierty pod jezdniami ulic – robiliśmy to świdrem pożyczonym z Ornontowic. Na początku akcji w pocie czoła pracowało około 90 wspaniałych mieszkańców Paniówek. W komitecie i na placu budowy aktywnie działali: Bogdan Karcz, śp. sołtyska Małgorzata Domin i nieoceniony Bolesław Słaboń. Wszystkich nie sposób wymienić – tłumaczy pan Wiktor.

W ciągu miesiąca kanalizacja została wybudowana. Według relacji szefa komitetu społecznego budowy objęła 90 procent wsi, m.in. ulice: Zwycięstwa, Dworską, Działkową. Na pozostałym obszarze kabel kładziono w ziemi. Pozostało wybudowanie przyłączy do budynków. – Kabel do przyłączy był u mnie w domu – mówi pan Gajda – Ludzie przychodzili i wydawałem go. Sprawdzałem czy rów jest odpowiednio głęboki itp. rzeczy związane ze spełnieniem warunków technicznych. Natomiast łączeniem kabli zajmowali się już później pracownicy telekomunikacji.

Do szczęścia brakowało społecznikom jedynie serca całego systemu, czyli centrali telefonicznej.
Zrzucili się nią wszyscy. – Kupiliśmy taką na 600 numerów telefonicznych, by każdy w Paniówkach mógł się do niej podłączyć – opowiada pan Wiktor – Trzeba było zapłacić producentowi gotówką, bo to były trudne czasy, firmy miały kłopoty z płynnością finansową, a często i z fiskusem, więc każdy wolał gotówkę do ręki. Te zebrane 75 milionów na centralę musieliśmy jednak, zgodnie z obowiązującym prawem, wpłacić najpierw do banku, a potem wyjąć i zawieźć do producenta. Trochę się obawialiśmy podróży z taką sumą pieniędzy, oczy mieliśmy dosłownie dookoła głowy. Na dodatek zauważyliśmy, że w drodze do gliwickiego banku nieustannie podąża za nami samochód. W Gliwicach też jechał za nami. Zatrzymał się na tej samej ulicy co my, przed bankiem. Sytuacja niczym z filmu kryminalnego, ale napadu nie było – śmieje się pan Wiktor – centrala wkrótce trafiła do Paniówek.

Resztą zajęła się już Telekomunikacja Polska S.A. Przyznano numery telefoniczne, połączono kable, szafy sterownicze, podpięto telefony. Paniówki w roku 1993 zyskały łączność ze światem.

– To był świetny okres w historii naszej miejscowości – uważa pan Wiktor Gajda – Wszyscy czuliśmy satysfakcję, że dokonaliśmy czegoś niezwykłego. Praca przy budowie linii telefonicznej zintegrowała całą wieś. Kiedy już z naszej strony wszystko zapięliśmy na ostatni guzik, postanowiliśmy uczcić sukces, organizując wspólną zabawę.

jm, foto: Jerzy Miszczyk. Na zdjęciu Wiktor Gajda, który jeszcze do dziś przechowuje dokumenty związane z budową sieci telefonicznej w Paniówkach. Teraz mają już one wartość historyczną.